bg Aktualności bg Klacze bg Ogiery bg Młodzież bg Wyścigi bg Pokazy bg Sprzedaż bg O Nas bg Galeria bg Kontakt bg bg
 
  Aktualności
strona 2 / 3  |   pierwsza strona poprzednia strona 1 2 3 następna strona ostatnia strona

no photo 2006-07-19
Oferta sprzedaży
W ofercie posiadamy wałachy: Filar, Altorian; ogiery: Fiołek, Plus, Graham; klacze: Mewa oraz wiele innych...

2006-05-13 2006-05-13
Bełżyce - drugi Janów?
W każdym przedsięwzięciu liczy się pomysł. I ludzie z pasją, którzy go zrealizują. Bełżyce - siedmiotysięczne miasteczko niedaleko Nałęczowa - mają to szczęście, że mogą się pocieszyć jednym i drugim.
Okolica jest piękna ( Chodelski Obszar Chronionego Krajobrazu), a historia miasta sięga XV wieku. Ale co z tego, skoro takich miejsc jest w Polsce niemało? A jednak o Bełżycach już usłyszał cały kraj, i jest szansa, by nazwa ta zaistniała także na świecie - za sprawą pewnego pomysłu. Ten pomysł to konie. Nie tylko konie w ogóle, ale najpiękniejsze rumaki z najsłynniejszych stadnin w kraju - bo w czasie bełżyckiego Festiwalu Koni, poza prezentacją ras użytkowych, odbywa się także Ogólnopolski Czempionat Koni Arabskich, niezwykle widowiskowa impreza, w czasie której prezentowane są najszlachetniejsze zwierzęta z państwowych stadnin w Janowie Podlaskim, Michałowie i Białce, a także z hodowlii prywatnych, takich jak znana ze znakomitych koni wyścigowych stajnia Andrzeja Wójtowicza z Bełżyc, jednego z tych ludzi, których pasja okazała się nadzwyczaj inspirująca. Nie ukrywam, że najważniejszym impulsem były dla nas sukcesy naszego mieszkańca Andrzeja Wójtowicza i jego stadniny w najważniejszych rangą wyścigach i czempionatach – mówi Bogdan Czuryszkiewicz, burmistrz Bełżyc. – Dzięki niemu o Bełżycach zaczęło być głośno nie tylko w Polsce, ale na całym świecie. Pomyśleliśmy więc: dlaczego tego dalej nie pociągnąć? I pociągnięto. W organizację Festiwalu Koni włączyły się, poza władzami miasta, także Akademia Rolnicza w Lublinie i Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi, które objęło patronat generalny nad imprezą. W tym roku, w czerwcu, odbędzie się ona już po raz trzeci, wpisując się na trwałe w kalendarz wydarzeń turystyczno-kulturalnych regionu. Dzięki Czempionatowi Koni Arabskich bełżycki festiwal stał się czymś więcej niż tylko lokalną atrakcją. Polska słynie przecież z koni arabskich, a urodzone w Janowie, Michałowie czy Białce araby osiągają na aukcjach niebotyczne ceny, wędrując później do najbardziej elitarnych stadnin na świecie. Najdroższym janowskim koniem w historii jest, jak dotychczas, klacz Penicylina, z tzw. linii P, za którą amerykański hodowca zapłacił w 1985 roku aż półtora miliona dolarów! Najlepszym koniem zeszłorocznego pokazu BEST IN SHOW w Bełżycach została roczna gniada klacz z tej samej linii, Pinga po Gazal Al Shaqab od Pilar, z Janowa Podlaskiego, a rywalizowała m.in. z Emandą, czempionką świata, i Palmirą, wice czempionką z Michałowa.

Bełżycki czempionat daje szansę także prywatnym hodowcom, którzy również mogą pochwalić się wspaniałymi końmi. Przykładem choćby wspomniana już stajnia Andrzeja Wójtowicza, z której wywodzi się zeszłoroczna zdobywczyni nagrody specjalnej dla najlepszego konia z hodowli prywatnej – klacz Kashira po Magnum Psyche od Kashira IV. Zwykłemu zjadaczowi chleba wszystkie te końskie imiona być może nic nie mówią, ale dla znawcy koni znaczą one tyle, co dla czytelnika pism kolorowych tytuły książąt Monako albo brytyjskiej rodziny królewskiej. To absolutna końska arystokracja, która przyciąga swych wielbicieli nie tylko z Polski, ale i z najdalszych zakątków globu. Do Janowa przyjeżdżają członkowie saudyjskiej rodziny panującej i gwiazdy show biznesu, jak choćby częsty uczestnik janowskich aukcji, jeden z Rolling Stonesów – Charlie Watts. Dlaczego nie mieliby oni wkrótce przyjeżdżać i do Bełżyc?
Na pewno jest to cichym – i wcale nie tak znów nieosiągalnym – marzeniem zarówno burmistrza Bełżyc, jak i Andrzeja Wojtowicza, od którego przecież wszystko się zaczęło. Gdy dziesięć lat temu kupował w Janowie swego pierwszego konia arabskiego, spotkał Shirley Watts, żonę perkusisty Stonesów i właścicielkę Halsdon Arabians, choć nie miał wtedy pojęcia, kim ona jest. A potem wszystko ruszyło z kopyta: porzucił dawne zajęcia (był potentatem na regionalnym rynku mrożonek) i został właścicielem dwudziestu koni (dziś w jego stajniach jest ich setka!), oddał je do treningu na warszawskim Służewcu, sam zaczął uczyć się hodowli i treningu od podstaw… aż został dżokejem. Jest jedynym na świecie człowiekiem, który w trakcie wyścigów konnych potrafi pełnić jednocześnie cztery role – hodowcy, właściciela, trenera i dżokeja. W 1999 roku zadziwił starych wyjadaczy służewieckich, wygrywając 59 gonitw. Koń to charakter – tłumaczy Wójtowicz. – To męstwo, inteligencja, godność i oddanie. To osobowość, wyjątkowa i niepowtarzalna. Trzeba nie lada konsekwencji, by okiełznać i zrozumieć tę silną naturę. Okiełznać, ale nie złamać.
Jego ulubieńcy: Gwaro, Ar-Rahman, Fiołek, Mamba czy Njuschaaah przynieśli mu satysfakcję i nagrody. Siwy, urodziwy Fiołek zarobił dla swojego właściciela ponad 150 tysięcy złotych z wygranych gonitw! Dziś do stajni Wojtowicza trafiają także konie wielu innych prywatnych hodowców, m.in. z Nordenthal Arabians i Stadniny Chrcynno-Pałac.
Pasja i sukcesy promieniują, zarażają innych – w pozytywnym sensie tego słowa. Byli więc ludzie. Narodził się pomysł. I dlatego przed Bełżycami stoi wielka szansa. Oby ją wykorzystały.

strona 2 / 3  |   pierwsza strona poprzednia strona 1 2 3 następna strona ostatnia strona
 
       
Valid XHTML 1.0 Transitional      design / code: arabhorsepromotion.com / webmaxx.wer.pl